Nauka patrzenia na film i nie tylko…
…czyli ciąg dalszy rozważań teoretycznych.
Do przemyślenia.
- Czy możemy założyć, że osoba niewidząca od urodzenia (albo od bardzo dawna) potrafi odczytać i właściwie zinterpretować język kina, jeśli sama czynność patrzenia wymaga zdobycia doświadczeń i utworzenia właściwych połączeń nerwowych?
- Czy możemy założyć, że poinformowanie w tekście audiodeskrypcji o ruchu kamery, montażu lub rodzaju planu po pierwsze – umożliwi „wyświetlenie” filmu w wyobraźni, a po drugie – w konsekwencji jego zrozumienie i przeżycie?
Moja odpowiedź: Nie.
- Czy osoba niewidoma, słuchająca audiodeskrypcji, oczekuje tych samych informacji, co osoba widząca, która patrzy na film?
Moja odpowiedź: Nie.
Nie każde spojrzenie na film służy śledzeniu fabuły. Widz może być świadomie lub nieświadomie zainteresowany różnymi elementami obrazu, których obecność na ekranie nie musi łączyć się z przebiegiem fabuły. Nie każdy rzut oka jest równie ważny i przemyślany, czasem może być pewnego rodzaju pomyłką, fałszywym tropem, ale – w przypadku osoby widzącej – takie rozproszenie uwagi nie skutkuje zgubieniem wątku.
Cdn.